Janelle Monáe jest artystką estradową, która chce olśnić publiczność wszystkim, co robi. W świecie notorycznie dzwonionych do późnych występów, wciąż znajduje sposoby, aby ludzie usiedli i skupili uwagę. Monáe zatrzymany przez Późny program ze Stephenem Colbert i odegrać jej porywający występ Brudny komputer piosenka „Make Me Feel”, która zdołała oddać hołd i nadal jakoś była futurystyczna.
Przedstawienie rozpoczęło się od ujęcia będącego mieszanką Janet Jackson i Prince'a, z efektem lustra, który sprawiał, że nienasycona Monáe tańczyła ze sobą. Kiedy rozpoczęła się już mocno zadłużona piosenka, scena eksplodowała fioletem. Do sali luster Monáe wyszła grupa tancerzy w beretach. To wystarczyło, aby widzowie zakwestionowali to, co widzą, zwłaszcza około północy.
Wibracje Prince’a mają sens, jeśli zrozumiesz rolę, jaką w życiu Monáe odegrał nieżyjący już piosenkarz. Był jej mentorem iw poprzednich wywiadach przyznała, że niemożność dodzwonienia się do niego była trudną częścią jej najnowszego albumu.
„Bardzo trudno było napisać ten album bez niego”, powiedziała. „Kiedy pisaliśmy piosenki, pomyślałem, co by pomyślał Prince?”. I nie mogłem do niego zadzwonić. Trudno stracić mentora w trakcie podróży, w której uczestniczyli.
Skręty w lewo kontynuowane, gdy tancerze opuścili Monáe sami na krótki cover „I Got The Feelin” Jamesa Browna.
Sprawdź to na górze.