
Iggy Azalea wraca.
Po trudnym 2016 roku, w którym zerwała z Nickiem Youngiem, a jej związek z Grand Hustle T.I. pogorszył się, wraca z nowa piosenka i wideo, które wypada w piątek.
„Mo Bounce” wyreżyserował Lil Internet, ten sam, który dał nam teledyski do Diplo's 'Wyraź siebie' i Beyonce 'Nie anioł.' Complex spotkał się z kolesiem nazwanym na cześć wynalazku Ala Gore'a, aby porozmawiać o jego procesie, praktycznym podejściu Iggy'ego i byciu częścią jej powrotu.
Reżyserowałeś teledyski dla Diplo, Major Lazer, Beyoncé, a teraz Iggy. Co sprawiło, że chciałeś pracować nad tym projektem?
Iggy sięgnął do mnie i chciał, żebym to zrobił, i tak właśnie zawsze wyglądały moje największe teledyski. Wysłałem terapię, ale nie sądzę, żeby to było jak boisko [sytuacja], gdzie była cała masa reżyserów. Zdecydowanie tak to działało z Diplo i Beyoncé – zazwyczaj moje największe rzeczy są takie. W takim przypadku jest to również bardzo miłe, ponieważ kończy się znacznie bardziej współpracą i trochę bardziej osobistym.
Czy mógłbyś wyjaśnić swój proces? Jak wymyślasz te zabiegi?
Niektórzy ludzie są słuchaczami wizualnymi i wyobrażają sobie w głowie. Niektórzy słuchają tekstów. Niektórzy ludzie słuchają bardziej emocjonalnie, aby zobaczyć, jak się czują. Zdecydowanie jestem wizualnym słuchaczem. Kiedy usłyszałem tę piosenkę, w mojej głowie pojawiły się obrazy. Wiedziałem, że będzie w Hongkongu – nigdy nie byłem, ale od razu dostałem tego rodzaju cyberfunk, Szybcy i wściekli , chropowaty dotyk. I ona też była na tym samym czubku. Wysłałem leczenie, a ona odesłała wiele szczegółowych notatek i zdjęć. Szczerze mówiąc, był to najbardziej wspólny film, jaki kiedykolwiek zrobiłem z artystą. Iggy był zaangażowany przez cały czas i to było naprawdę niesamowite mieć taką dynamikę pracy. Zdarza się o wiele mniej niż myślisz.
Jak znalazłeś małą dziewczynkę ubraną w kombinezon wyścigowy Ferrari?
Nazywa się Bobo i zapomniałem, ile ma lat. Ale jest naprawdę młoda. Jak 6, czy coś. Iggy chciał, żeby jakieś dzieci tańczyły w teledysku, a ona naprawdę, naprawdę ją lubiła. Nie mówiła po angielsku i tarzała się ze świtą. Ale bPod koniec zdjęć ja i Bobo używaliśmy takiego języka migowego, że mogliśmy się porozumieć. Miała te zestawy ruchów, które zawsze robiła w kółko, ale pod koniec, kiedy zaczęła się rozgrzewać, zaczęła dodawać pewne zwroty akcji i wariacje. Chodzi na lekcje tańca w Hongkongu. Ona już wie, że jest gwiazdą. Zawsze ma przy sobie swoją świtę. [ Śmiech. ]
Czym ten film różnił się od innych Twoich prac?
Express Yourself for Diplo był pierwszym, który zrobiłem, który był podobny do tego. Beyoncé to zobaczyła i zadzwoniła do Diplo, mówiąc: „Hej, chcę, żeby ten facet nakręcił teledysk”, a potem zrobiłem dla niej No Angel. To było w stylu Express Yourself, w którym jedziesz do miasta i próbujesz uchwycić ducha tego miejsca. Nakręciliśmy większość partyzanckiego stylu „Mo Bounce”, bez pozwoleń. Odłącz się, wbiegnij. Była naprawdę głęboka współpraca z Iggy, a także prawdziwy wyraz zaufania i chęci z jej strony ze mną tam, gdzie robiliśmy jakieś partyzanckie gówno i dla gwiazdy jej kalibru. To bardzo rzadkie.
Wyglądała na komfortową. Iggy miał ciężkie chwile, jeśli chodzi o publiczną percepcję. Ma dużo gówna od społeczności hip-hopowej. Czy myślisz, że piosenka i teledysk to zmienią?
Naprawdę nie zwracam zbytniej uwagi na, nie wiem, popkulturę, plotki i całe to gówno. Zawsze mówię: „Robię Kool-Aid, ale go nie piję”. Przychodziła na wszystkie sesje montażowe, wszystkie korekty kolorystyczne. Siedziała tam, podczas gdy ja w zasadzie wszystko redagowałem. Po prostu rozmawiając z nią i poznając ją, przeszła przez szalone, szalone gówno. Jest taka fajna i taka szczera w swojej pracy i taka szczera w kwestii tego, co robi i tak szczerze się tym po prostu interesuje.
Oczywiście nie mogę w jej imieniu mówić i to musi być powiedziane przede wszystkim. Nie mogę spekulować, co to zrobi, ale powiem ci jedno: wiem, że to ona robi to, co chce i wyraża się w autentyczny sposób za pomocą muzyki i wideo, którym była podekscytowana i chciała robić. Szczerze mówiąc, myślę, że widząc prawdziwy artyzm i prawdziwą szczerość – jeśli tego nienawidzisz, to jest całkowicie śmieszne, ponieważ w dzisiejszych czasach jest to bardzo rzadkie. Kiedy sztuka jest naprawdę autentyczna, nie pozostaje nic innego, jak ją szanować.